niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 54. 29 Sierpnia 2012 rok,

Za górami, za lasami, żyli sobie dwa krasnale..... Co Ja pierdziele ? Ha Ha. Bajek opowiadać nie będę. Ha ha. Dziś obudziło mnie słoneczko, które wpadło do mojego pokoju przez okno. Wyspałam się, że ojeju. Spojrzałam na zegarek, a tam dopiero 9.00. W domu było słychać tylko chrapanie Kuby. Puściłam sobie cicho muzyczkę i wróciłam do wcześniejszej pozycji. Leżenia. Tak sobie leże i leże, aż nagle zaczęło mi burczeć w brzuchu. Jak najciszej się dało, zeszłam na dół zrobić sobie omlety. Smażę, smażę i usłyszałam czyjeś ziewnięcie. Odwróciłam się, a w drzwiach stał Troy w samych bokserkach. OMG. Nie chce mieć już rodzeństwa.
- dzień dobry. - powiedziałam nie odwracając się znowu.
- część. Co tam robisz? - zapytał.
- omlety. - odpowiedziałam. - mam taką jedną prośbę. Mógłbyś się ubrać, bo mnie trochę rozpraszasz.
- no tak. A zrobisz mi parę omlecików? - spytał.
- zrobię. - odpowiedziałam uprzejmie. Troy [ znowu powtarzam, że dziwnie mi się mówi jego imię bez pan.] uśmiechnął się i poszedł do pokoju mojej mamy. Nie chce wiedzieć co oni tam robili. Do moich uszu dochodził dźwięk dzwonka do drzwi. Otworzyłam je i rzuciło się na mnie pięciu zakamuflowanych chłopaków. Wylądowałam na podłodze, a oni na mnie.
- ładna piżamka. - po głosie poznałam, że to Louis.
- gnieciecie mnie. - ledwo co powiedziałam.
- już z ciebie schodzimy. - przypuszczam, że to Zayn.
- ty. Na serio ładna ta piżamka. - powiedział Niall i zaczął ją ciągnąć raz w jedną, a raz w drugą stronę.
- Niall ! Ogarnij się. Omlety mi się zaraz spalą. - powiedziałam bardzo głośno i pobiegłam do kuchni. Chłopacy coś tam szeptali pomiędzy sobą, ale Ja za bardzo się tym nie interesowałam.
- puśćcie mnie!- wydarłam się, bo Louis i Harry wzięli mnie na ręce i biegali po całym domu. - bo wstawię na twittera jakieś wasze obciachowe zdjęcia.
- siostro. Nie tak ostro, bo się pokaleczysz. - powiedział Louis.
- co tu się dzieje ? - zapytał Troy. Louisa chyba zamurowało. Spojrzałam na chłopaków, a oni mnie puścili.
- już nic. - powiedziałam do Troya - zrobiłam ci omlety.
- dzięki. - powiedział i poszedł do kuchni. Na szczęście już ubrany.
- CO ON TU ROBI? - zapytał Lou.
- chyba nocował. - odpowiedziałam i skierowałam się do kuchni. Ha ha. Co za widok. Troy trzymający Nialla i Zayna za chabety, bo zjedli mu połowę omletów, a Liam zwijający się w kącie ze śmiechu. Puściłam partnerowi mojej mamy oczko, żeby ich puścił. Zrozumiał o co chodzi. Chłopacy od razu pobiegli gdzieś.
- Wkurzyli mnie. - wyszeptał Troy. Udam, że nic nie słyszałam. Skończyłam piec omlety i postawiłam wszystkie( oprócz tych co zjedli Niall z Zaynem i Troy) na stole. Rozłożyłam talerze, sztućce itp. I teraz wezmę się na poszukiwanie tych 5 ciołków.
- chłopacy ! - darłam się. I nic. Cisza. - chodźcie na omlety !
- gdzie ? - wydarł się Niall i zaczął biec z mojego pokoju. Po nim wyszli chłopacy.
- Harry ? Z tobą wszystko dobrze ?- zapytałam.
- ma karę za to, że walnął Liama w dupę, a nie mnie. - odpowiedział Louis. Ale że aż tak, że musieli mu wsadzić do mordy mojego pluszaka w kształcie penisaaaaa ? O.o
oni są chorzy psychicznie.
- yyyy. - próbował coś powiedzieć Hazza. Spojrzałam na niego. Pokazywał na swoją mordkę.
- wyciągnąć ci to ? - zapytałam. Pokiwał głową na tak. Zaczęłam ciągnąć i ciągnąć i na szczęście wyszło.
- dzięki. - powiedział Harold.
- masz mi to wyprać. - podałam mu "maskotkę".
- spoko. - powiedział. I poszliśmy jeść. Smaczne mi wyszły te omlety. Musiałam jeszcze po nas pozmywać. Chłopacy w tym czasie zaczęli wszystkich budzić. W całym domu było słychać krzyki, piski, wrzaski. No i jeszcze rzucanie różnymi rzeczami. Oj nie zazdroszczę im, bo jak Kaśkę się obudzi to będzie źle. Jak Ja ją obudziłam to dostałam butem w mordę. Bolało. Weszłam na górę i właśnie Zayn wyleciał z pokoju Kaśki, trzymając się za jaja.
- czym dostałeś ? - zapytałam.
- obcasem. - zawył z bólu.
- będzie dobrze. - poklepałam go po ramieniu i poszłam do swojego pokoju w coś się ubrać. 
Wybrałam to; http://stylistki.pl/takietam-302488/. Weszłam do łazienki i zaczęłam się rozbierać. Hmm. Coś mi tu nie pasi. Czyżbym Ja miała takie grube ręczniki? Chwyciłam je, a za nimi był Hazza.
- Harry! - zapiszczałam i szybko czymś się zakryłam. Na szczęście miałam na sobie stanik i majtki.
- cicho. Bo Monika mnie znajdzie i będzie ze mną źle. - wyszeptał.
- wypierdzielaj z mojej łazienki, bo ci loczki wyprostuje. - krzyknęłam i otworzyłam mu drzwi. On jak jakiś debil, wyjrzał czy nikogo nie ma za drzwiami, a później szybko wpierdzielił mi się do szafy. A niech tam siedzi i się udusi. Zamknęłam drzwi i wskoczyłam pod prysznic. Niech te złe emocje spłyną po mnie jak ta woda. Szybko się wyszykowałam i zeszłam na dół do salonu.
- Ja muszę iść. Danielle źle się czuje i chce, żebym do niej pojechał. - powiedział Liam i poszedł.
- dobra dziewuchy i Kuba. Zwijamy się. - powiedział Zayn.
- Ale gdzie ? - zapytała Monika.
- na sale. Jest już przygotowana, tylko żarcie rozstawić. - odpowiedział Niall.
- dwie osoby muszą jechać po tort. - powiedział Harry.
- pojadę z Niallem. - powiedziałam.
- spoko. Reszta kierunek sala. - krzyknął Louis. Wzięłam sukienkę i buty, żeby się później przebrać. Ja z Niallerem pojechaliśmy samochodem, a tamta banda poszła na piechotę.
- daleko musimy jechać po ten tort? - zapytałam.
- nie. Tylko 2 godziny jazdy w jedną stronę. - odpowiedział.
- że co ? - krzyknęłam.
- no 2 godziny w.... - chciał powiedzieć, ale mu przerwałam.
- słyszałam co mówiłeś. To pośpie sobie- powiedziałam i oparłam się o szybę.

* parę godzin później.
- wstawaj. - usłyszałam szept Nialla.- Jesteśmy już przed salą.
- spałam 4 godziny ? - zapytałam.
- prawie 5. - odpowiedział. Weszliśmy do sali, a tam zamiast balonów, kondony. Truskawkowe. Ten zapach jest zajebisty. Ahhh.
- gdzie tort ? - zapytał Zayn.
- w samochodzie. - odpowiedział Horan. Harry, Louis i Zayn poszli po niego. Dobrze, że jest tu sporo łazienek i takie ładne i czyściutkie. Wszyscy się przebrali. Ja miałam na sobie to; http://stylistki.pl/ahhhhhhhhhhhhhhh-302496/, Monika to; http://stylistki.pl/kwiatki-i-nie-tylko-302497/, Natalia to; http://stylistki.pl/ddddd-302493/, a Kaśka to; http://stylistki.pl/-ddddddd-302491/. Chłopacy jak to oni. Spodnie, koszulki i koszule. Wszyscy wyglądają ślicznie. Ludzie zaczęli się schodzić.
- zadzwoń do Danielle i powiedz, żeby już przychodzili. - wyszeptał mi Harry do ucha.
- spoko. - powiedziałam.

* rozmowa Weroniki z Danielle.
- przychodźcie.
- dobra. Będziemy za 10 minut.
-okok.

To teraz na nich czekamy.

*z perspektywy Danielle.*
-Liaś. Chodźmy się przejść. - poprosiłam.
- a nie będzie ci za zimno w tej sukience? Już cię nic nie boli? - zapytał.
- nie i nie. Chodźmy-powiedziałam i złapałam go za rękę. Szliśmy uliczkami i szliśmy, aż w końcu doszliśmy.
- Czemu tu wchodzimy ? - zapytał.
- zobaczysz. - odpowiedziałam i puściłam mu oczko. Weszliśmy do środka. Liama zamurowało. Zaśpiewaliśmy mu "happy birthday" i zaczęliśmy wręczać prezenty.

*z perspektywy Weroniki.*
- spełnienia marzeń, zdrowia, szczęścia, wytrwałości z Danielle. - złożyłam życzenia Liamowi.
- dziękuje. - powiedział i mnie przytulił. Niall coś tam dopowiedział i wręczył mu prezent "od nas". Próbowałam oddać mu połowę pieniędzy, ale się uparł, że nie chce tej "głupiej" kasy. Taki z niego uparciuch. <3
imprezka jak to imprezka. Wypić trzeba. ; ))
muszę trochę oszczędzić tego picia, bo dziś zapomniałam te papiery zawieść i muszę jutro jechać. I jeszcze do studia. Cały dzień mam zajęty. No prawie cały. Ale to szczegół. Impreza skończyła się po 23.00, bo przyjechała policja, że jest cisza nocna i mamy zakończyć imprezę. Parę osób było ostro wciętych. Niall też. Musiałam go zabrać ze sobą, bo tamci chłopacy to debile i by go nie upilnowali. Wolę nie ryzykować. Zamówiłam taksówkę i pojechaliśmy do domu. W salonie siedział sam Rafał.
- gdzie mama ? - zapytałam.
- dziś u Troya nocuje. - odpowiedział.
- pomóż mi z nim. - pokazałam na Nialla. Braciszek podszedł i chwycił Horana za rękę. Jakoś Wciągnęliśmy go na górę i położyliśmy na moim łóżku. Zdjęłam mu buty, spodnie, koszulkę, koszule i skarpety, żeby wygodniej mu było. Sama poszłam szybko się umyłam i założyłam piżamę. Położyłam się koło tego śmierdziela i usnęłam. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Za minutę 23.00, a ja rozdział wstawiam XD
Cieszcie się, że do moich rodziców znajomi przyjechali i siedzą ba dole XD
Do mnie pisze jakiś zbok i mam chęć nu wyjebać ; DD
Dobranoc dla tych co będą rozdział niedługo czytać.
Przepraszam za błędy.
PS. Ten rozdział jest do dupy,
Moja wena kupiła sobie nogi, poszła na spacer i nie wraca. XD
Pozdrawiam i całuję ; **
/ Nana ; DD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz