wtorek, 3 września 2013

Rozdział 71. 16 Września 2012 rok .


Miłego czytania! ♥
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Dziś wychodzę ze szpitala. O 10.00 ma przyjechać po mnie Damian. Codziennie przyjeżdżał, tak samo jak mama, Troy, Rafał i moi przyjaciele. Niall też się zjawiał, ale nie wpuszczono go do mnie do sali. I dobrze. Nie chce go widzieć. Na zegarze godzina 9.27. Śniadanie zjedzone. Mój stan psychiczny i fizyczny się poprawił. Choć nadal tęsknię. I to bardzo. ; /

Jutro szkoła. Myślę czy pójść czy nie. Trudny wybór. Zawsze może tam przyjechać Niall. Znowu go zobaczę i będę bardziej cierpieć. Nie chce tego. Choć każde miejsce, każde słowo, każdy gest jest z nim związany. Jego brzoskwiniowe usta, oczy niebieskie jak ocean, ten nos, te włosy, ten idealny on. A jednak nie idealny. Zranił mnie zdradą. Zdradą, którą uczynił on, wobec mnie. To najgorsze co mógł zrobić. ; ((
Ale nie chce już o nim myśleć. Wzięłam laptopa i weszłam na gg, fb, tt i aska. Na gg wiadomości od znajomych typu "trzymaj się kochana. On na ciebie nie zasługuje". Na fb setki wiadomości od Directioners. Miłe wiadomości i te gorsze, w których piszą, że Niall dobrze postąpił zdradzając mnie. Na tt nadal trwała akcja #Neronika<3 . Coś mnie skusiło i weszłam na konto Horana. W każdym twetcie pisał, że mnie kocha i przeprasza. Na asku tysiące pytań co będzie ze mną i Niallem. Zamknęłam laptopa. To za bardzo mnie rani. Zbyt bardzo. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- hej. - przywitał się Damian i zauważył łzy na moich policzkach.- co się stało ?
- nic. - odpowiedziałam. Chłopak podszedł i mnie mocno przytulił.
- wszystko się ułoży. - wyszeptał i pocałował mnie w czoło. Zawsze robił to Niall. Jego usta tak lekko cmokały moje czoło. - masz tu ubrania. Idź się ubrać, a ja pójdę cię wypisać. - powiedział - główka do góry.
Na moją lekko bladą twarz wskoczył sztuczny uśmiech. Chwyciłam ubrania i skierowałam się do łazienki. Po kilku minutach ubrana byłam w to; 
http://stylistki.pl/swag-swag-swag--357256/ . Przeczesałam kilka razy włosy i wróciłam do sali, w której już czekał na mnie Damian. Spakowaliśmy wszystkie moje rzeczy do torby i wyszliśmy ze szpitala. Na parkingu w samochodzie czekał na nas Justin.
- hej. - przywitałam się, siadając z tyłu.
- hej. Jak się czujesz ? - zapytał.
- już lepiej niż wcześniej. - odpowiedziałam i zapięłam pasy. Droga minęła szybko i spokojnie. Cały czas wpatrywałam się na szybko przesuwające się widoki za szybą. Zaczął padać deszcz. Pogoda przystosowuje się do mojego humoru- smutno i płaczliwie.

*w domu Damiana, Justina i Austina.*

Wszystkie moje rzeczy były już rozpakowane w pokoju gościnnym. Usiadłam na łóżku i patrzyłam się przez okno. Do pokoju ktoś wszedł.
- Heeeeej.- powiedział Austin- idziesz ze mną na spacerek?
- hej. Nie mam ochoty. - powiedziałam.
- na pewno? - zapytał.
- tak. Idę wziąć prysznic.- odpowiedziałam. Przytuliłam chłopaka i podeszłam do szafy, z której wyjęłam świeże ubrania i kosmetyki. Skierowałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek i po moim ciele zaczęła spływał ciepła ciecz, zwana wodą. Wtarłam w swoje ciało brzoskwiniowy żel pod prysznic, a we włosy szampon o tym samym zapachu. Jeszcze chwilę stałam tak, czując lekko opadające krople na swym ciele, po czym wyszłam i dokładnie wytarłam się niebieskim ręcznikiem. Założyłam bieliznę i te ubrania; 
http://stylistki.pl/trululululu-357272/ . Wysuszyłam włosy i związałam w wysokiego i chaotycznego koka. Kilka poprawek i zeszłam do kuchni, w której wzięłam się za przygotowywanie obiadu. Muszę jakoś podziękować chłopcom, że pozwolili mi u nich chwilowo zamieszkać. Spojrzałam co jest w w lodówce. Hmmm. Zrobię kotlety dewolaje z szynką, ogórkiem i papryką w środku. Do tego ugotuje ziemniaki i zrobię jakąś dobrą sałatkę. Po 2 godzinach wszystko było gotowe. Talerze i sztućce rozstawione na stole, jedzenie też już jest.
- chłopaki! Obiad! - krzyknęłam. Po chwili wszyscy siedzieliśmy przy stole.
- co w tym jest ? - zapytał Austin pokazując na kotleta.
- ogórek i szynka. - odpowiedziałam.
- a nie ma tu przypadkiem papryki? - Spytał.
- jest. A co ? Nie lubisz? -powiedziałam.
- on ma uczulenie na paprykę! - krzyknął Damian.
-szybko do samochodu i jedziemy do szpitala! - krzyknął Justin.
- mogę pojechać z wami ? - zapytałam.
- Zostań w domu. - odpowiedział w pośpiechu Damian. Po 2 minutach byłam już sama w sporym domu. Nie będę tak tu sama siedzieć. Napisałam na kartce krótki list
"Poszłam na spacer. Jak wrócicie, niech któryś napisze do mnie. ~Weronikaxx "
Schowałam do kieszeni telefon, chusteczki i kilka euro. Wyszłam z domu, zamykając dom na klucz, który następnie potajemnie włożyłam pod wycieraczkę. Szłam ulicą Londynu, na której było mało ludzi. Mogłabym ich policzyć na jednej ręce. W oddali ujrzałam kilku znajomych z mojej szkoły. Ci gorsi z charakteru znajomi, którzy palą, piją, codziennie chodzą na imprezy i często wagarują.
- Elo Wera! - krzyknął Jony, który był właśnie jednym z czwórki tych znajomych.
- chodź do nas! - krzyknęła Katy. Podeszłam bliżej i się przywitałam.
- chcesz papierosa? - zapytał Tom. Chwilę pomyślałam i powiedziałam krótkie "Dawaj". Podpaliłam fajka i zaciągnęłam kilka razy.
- może piwo ? - zapytał Andres.
- łyka. - odpowiedziałam i upiłam trochę alkoholu. Później jeszcze trochę, jeszcze trochę i jeszcze trochę. Później już samo zaczęło się rozkręcać. Kilka piw, kilka papierosów i niezła faza. Około godziny 18.09 zadzwonił mój telefon. Z trudem go wyjęłam i odebrałam.

*rozmowa Weroniki z Damianem*

-hahahahalo.
- gdzie jesteś?!
- zzee znajomymiii
- miejsce?
- jeszcze polska nie zginęła póki Hoooooran żyje.
- daj mi znajomego!
- niet!
- to gdzie jesteś albo powiedz z kim.
- jestem z Katy, Tomem, Andresem i Jonym.
- na tym zadupiu?
- no a jak, kurczaczku!
- Zaraz tam będę! Nigdzie nie idź.
- yhm.

Telefon schowałam do kieszeni i usiadłam na brudnym chodniku. Jony usiadł obok mnie i objął ramieniem.

- jesteś taka słodka. - wyszeptał mi do ucha.
- haha ty też jesteś słodki. - zaśmiałam się i dałam buziaka w policzek znajomemu. Chwilę pogadaliśmy i Jony usiadł naprzeciwko mnie. Zaczął się przybliżać. Był coraz bliżej i bliżej, aż w końcu mnie pocałował.
- Weronika! - usłyszałam głośne krzyki. Oderwałam się od Jonego i spojrzałam w stronę, z której usłyszałam moje imię. Damian. Ughh. Podszedł, wziął mnie na ręce i tak po prostu zabrał do domu -.-
- ja chce iść do moich znajomych! - wydarłam się.
- jedyne, czego ty teraz chcesz, to spania! Jutro szkoła! Dobranoc! - powiedział, kładąc mnie na łóżku i zamykając drzwi. Byłam tak pijana i zmęczona, że w mgnieniu oka, usnęłam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Nana ;p 

1 komentarz: